sobota, 22 stycznia 2011

Dzień trzysta jedenastry, 21 styczeń 2011. Marzenia.

"Nawet marzenia walczą ze sobą"

A miało być tak pięknie, a miało być wszystko a pierwszy raz nie udaje mi się już, zaraz od razu spełnić wszystkich marzeń, podobno nie można mieć wszystkiego. Bzdura!!! To tylko zależy od Nas, ale zawsze na przeszkodzie stoją pieniądze.
Dziś jakoś był ciężkawy dzień, pierwszy dzień w San Bernardo, miasteczko chyba bardziej tętniące życiem, może dlatego że więcej ludzi, a ludzi może więcej bo i taniej. Plaża, ocean, słońce jednym słowem dla mnie NUDA. Jestem tu, czemu? Bo On jest, a nie jest z mojego świata więc ja próbuję wejść w Jego świat przez Niego proszona choć...choć.
I tak walka z marzeniami rozpoczęła się w mojej głowie. Kocham Niko za to że się stara, że chce mi stworzyć dobre życie, tylko że ja tego nie wymagam, ja chcę być TYLKO szczęśliwa z Nim i podążać ze swoimi, naszymi marzeniami. Tak marzenia to rodzina, tango, góry i podróże to za czym tęsknię. Wszystkie co sobie wymarzymy możemy mieć tylko musimy wiedzieć jak uporządkować te marzenia. Niko pracuje całymi dniami mimo że są wakacje, takie są smutne realia Argentyny, brak czasu dla rodziny jeśli się chce tu przeżyć jakoś jak przysłowiowy Biały Człowiek. Z naszego bycia razem staram się wykradnąć każdą chwilę by być przy nim blisko. Gdy pracuje a ja jestem blisko to siedzę i patrzę na Niego, gdy śpi tulę i głaszczę, patrzę, a potem pozostaje msm, smsy, telefony. A gdy nie pracuje to słodka ośmiolatka mi go wykrada. A góry? no cóż chwilowo pozostają w pragnieniach, ale to się zmieni, i to szybko. Dobrze że mam Moje Tango i Moje Buenos Aires skoro nie mam... .

I tak cały dzień rozmyślań, rozmów, łez, i pocałunków minął.
Niby mam wszystko, i o nic się nie muszę martwić, ale czy kanarek w złotej klatce może latać?

Dlatego zaczęłam zbierać grosz do grosza by otworzyć drzwi klatki, i by z Nim wyfrunąć w poszukiwaniu południowego ciepłego i zmiennego wiatru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz