poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień dwudziesty drugi , 8 marca.Dzień kobiet.

Wszystkiego Najlepszego w Dniu Naszego Święta.
Dostałam życzenia od Najważniejszego Mężczyzny w Moim obecnym życiu.

Buenos Aires nocą się zmienia. Na ulicy pojawiają się jej mieszkańcy. Młodzi, starsi ludzie śpią pod kocami, na kartonach, chłoną ciszę. W nocy otwarte są kafejki internetowe, pełne ludzi, a także kwiaciarnie, i Mc`Donalds.
Nawet z bezpańskimi psami należy podzielić się posiłkiem:

Miałam dziś niemiłą przygodę. Na skrzyżowaniu, przed Salon Canning podbiegł do mnie mężczyzna:
- Jest Pani podobna do kogoś kogo znam, mogę Panią zaprosić na kawę
Było po 24, wyrwałam swoją rękę i szybko uciekłam przez ulicę, przez pasy i wbiegłam na milo. Całe szczęście ze szła za mną Niemka, która zmierzała tez na milonge. Razem usiadłyśmy i wtedy ochłonęłam. Salon Canning oblegany jest przez obcokrajowców, ta milonga bardziej przypomina mi europejskie milongi, byli ludzie z: Niemiec, Rosji, USA, Japonii, Rumuni, Szwecji, Angli. I brak miejsca na parkiecie. Przypominało to taniec grupowy niż w parach. Przedstawił mi się też jeden z tych zadufanych bufonów, brat jakiegoś mistrza z 2007 ze stylu de salon. Jak się później dowiedziałam, wygrał bo jego partnerka była w ciąży. Odpowiedź na jego bufoństwo:
- Dziękuję, dziś już nie tańczę.

A oto jeden z pokazów jakimi zachwycają się Argentyńczycy na milongach:
http://www.youtube.com/watch?v=HzpWnq6o4wA
http://www.youtube.com/watch?v=-qzpDeJxv6k

Niektórzy, a raczej niektóre i nocą pracują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz