poniedziałek, 22 marca 2010

Dzień trzydziesty piąty, 21 marca. Smutne powitanie jesieni.

"Hmm..."

Pierwszy dzień jesieni. Leje, ale to jak leje nie da się opisać. Zimno. 20 stopni to jednak zimno. Jednego dnia 20 drugiego 30 i tak oszaleć idzie z tą pogodą. Ale mimo wszystko upalnych dni jest najwięcej. Jak dobrze pójdzie to do polowy czerwca cieplutko ma być. Takie pory roku uwielbiam, zima najkrótszym miesiącem. Cały dzień ulewa nie dała za wygraną. Dziś chyba mam największego doła podczas mojego pobytu tutaj. 5 tygodni samotności za mną. Tęsknota i wspomnienia osiągnęły dziś apogeum. Łzy jednak są oczyszczeniem, i lepiej wylać tony łez, ale zatrzasnąć drzwi i nigdy już ich nie otworzyć. Przez długi czas drzwi były uchylone, ale przeciągi szkodzą zdrowiu. Milonga w Loca nie była tłumna, mimo to było z kim tańczyć i nie grzałam stołka, bo i po co?

A oto pokaz:
http://www.youtube.com/watch?v=tu5O_5E_yPY

I tak jesień się zaczęła, płakało niebo, płakałam ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz