środa, 13 lipca 2011

Dzień czterysta osiemdziesiąty trzeci, 12 lipca 2011. Football, tango, empanadas.

"Miej oczy szeroko otwarte przed ślubem i przymykaj je później"

W ciągu dnia trenują, kopią okrągłą piłkę w barwach narodowych Argentyny, wieczorem po całym dniu odprężają się podczas nocnej milongi, a nad ranem wygłodzeniu udają się na empanadas z mięsem. Tak powinien wyglądać codzienny scenariuszu życia przeciętnego Argentyńczyka.

Argentyna prawie każdemu obywatelowi świata kojarzy się z rewelacyjną i nienaganną piłką nożną, Maradoną i winem. Niektórzy dokładają do tego tango, Piazzolla i empanadas. Football, tango i Maradonę nie trzeba przedstawiać nikomu, Piazzolla? odsyłam do Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Astor_Piazzolla, empanadas to nic innego jak pieróg z różnorodnym farszem w środku PYSZNY!!! Najbardziej klasyczne są z mięsem.
I tak tydzień temu rozpoczęła się Copa America czyli najważniejszy turniej piłki nożnej w całej Ameryce Południowej. Mój mąż nie jest obsesyjnym fanatykiem piłkarskim, preferuję siatkówkę, ale gdy walczy Bułgaria lub Argentyna telewizor wchłania go w całości. Jesteśmy też fanami klubu San Lorenzo, choć ja nawet nie wiem gdzie mają swoją siedzibę w Buenos Aires, ale tak zarządził mój mąż . Ostatnio w szafie znalazłam szalik klubowy i myślałam by zacząć go używać, oczywiście do utykania szczelin w oknie. Może wtedy przekonałabym się do piłki nożnej.

I tak w miniony poniedziałek Argentyna grała z… no właśnie z kim? Zapomniałam, bo piłka nożna jak dla mnie mogła by nie istnieć. Raul Bravo na swoje zajęcia z tanga salon-fantasy przyszedł w dresie. Co już zaczęło mnie zastanawiać. Punktualnie o 20:30 wszyscy Panowie wybyli z zajęć i przepadli jak kamień w wodzie. Nie zastanawiając się długo udałam się do domu. Niko siedział przed telewizorem w koszulce w barwach narodowych Argentyny i w męskiej bieliźnie, czy ten strój miał pomóc Argentynie skoro pierwszy mecz a nawet dwa pierwsze mecze zremisowali 0:0?
- Marta, twoja koszulka leży w sypialni na łóżku, załóż może to Nam przyniesie dziś szczęście.
Jaka tam moja? To była jego tylko w mniejszym rozmiarze, tylko kiedy on taki rozmiar nosił, hmm… :). Ja i mój brzuszek zgrabnie się wcisnęliśmy.
- Czy ja też mam pozostać w majtach?
- Możesz bez, jest ciepło.
Propozycję przyjęłam, ale tylko w połowie czyli w postaci koszulki.
I mecz się rozpoczął. Niko zajął stosowne stanowisko na sofie w saloniku, a ja? Nagle dla mojego męża nie istniałam.
- Niko, a gdybym zemdlała, przez okno wypadła, nóż mi się w stopę wbił? Nie zauważałbyś nawet.
- Marta, nie teraz po meczu, po meczu. Co ten Messi wyprawia!!! Czemu on nie gra!!! – wrzeszczał Niko.
- Niko, wiesz co mi powiedzieli w naszym ubezpieczeniu zdrowotnym?
-- yyy… - odrzekł Niko, tylko że ja nie wiem czy było to pytanie, czy stwierdzenie czy co, na pewno było baaardzo inteligentne.
- Niko, czy ty mnie słyszałeś?
- Marta, czemu wszystkie kobiety mają najwięcej problemów do rozwiązania podczas rozgrywek piłkarskich?
I tak musiałam poszukać sobie swojego miejsca, w tym właśnie ważnym momencie dla Argentyny, bo Messi był ważniejszy niż Ja i Alex.
Argentyna zdobyła pierwszy gol w tym turnieju.
- HURAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! – rozległo się na ulicach, i w moim domu, a ja omało ze strachu przez okno nie wyleciałam.
- Niko, cisza Kochanie, nie jesteśmy na stadionie, idź do sąsiadów wrzeszczeć, bo oni tez podnieceni że Messi wreszcie trafił do bramki.
Niko nie wziął sobie moich slow za bardzo do serca, nawet nie wiem czy mnie słyszał, bo z widocznością dawno już miał problem. Po raz pierwszy przez 2h nie słyszałam: „Muszę pracować”, co oznaczało że nie tylko o Nas zapomniał, ale i o pracy. Postanowiłam wykonać mały test. Podczas pierwszej połowy w stroju Ewy przechadzałam się przed telewizorem czyli z logicznego punktu widzenia wnioskujemy że powinien mnie zauważyć, gdyż znalazłam się w polu jego widzenia. I co? I z nielogicznego punktu widzenia wyszło, że się myliłam. On widział tylko Messi’ego :). Zaczęłam mieć podejrzenia co do orientacji seksualnej mojego męża. Przejrzałam wszystkie zdjęcia Messi’ego w internecie i zapytałam sama siebie: „Co on takiego w sobie ma czego mi brakuje? Gdyby jeszcze był przystojny”.
Poddałam się. I tak dotrwaliśmy do przerwy w meczu.
- Niko, czy ja mam brać prysznic w tej koszulce czy mogę zdjąć na tę chwilę ?
- Miss mokrego podkoszulka? Hmm… to może drugą część obejrzę jutro w powtórkach.

I wszystko wróciło na swoje miejsce. W końcu mecz to tylko 1,5h wyrwane z naszego życia, a potem życie znów toczy się swoim biegiem, a moje ma 187cm wzrostu i 100kg żywej wagi :).

2 komentarze:

  1. Bo MESSI , Moja droga Martusiu to najlepszy piłkarz na świecie!!! A co do meża typowy fanatyk piłki nożnej , ale nie dziwię się ja też nie przegapiam żadnego meczu w którym gra Messi. To było dobre , czytając ten wpis odrazu poprawił mi sie humor, Powodzenia i Pozdrawiamy z Krakowa Miłą rodzinkę, buziaki. Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż muszę pogodzić się z przegraną z Messi. Oczywiście do następnego meczu czyli w sobotę!!!

    OdpowiedzUsuń