poniedziałek, 14 lutego 2011

Dzien trzysta trzydziesty czwarty, 13 luty 2011. Tata, dziecko, odkurzacz.

¨Jesli nie masz w glowie to masz w nogach¨

W ciagu ostatnich dwoch tygodni zadko zagladalam do laptopa, poprostu padalam na tak zwany przyslowiowy ¨pysk¨. Staralam sie nakreslic pare slow na blogu, ale powieki same opadaly jak mosiezne, ciezkie drzwi. Dzis w glowie kumuluje sie wiele mysli, ktore trudno pozbierac, wiele przemyslen na temat zycia w Moim Buenos Aires. Wczoraj piekny dzien, spedzony na tancu i na wieczorze w parku z Mezyczna Mojego Zycia. A potem romantyczna kolacja w domowym zaciszu i nagle polecialy lzy:
- Czemu placzesz? - Zapytal zatroskany Niko
- Bo gdy popatrzylam na frytki, ktore przygotowalismy pomyslalam o ojcu, on zawsze uwielbial i uwielbia frytki. Przypomanialo mi sie moje slodkie beztroskie dziecinswto z rodzicami, tesknie za nimi.
- Przeciez polecisz ich odwiedzic.
- Ale to nie oto chodzi, nie potrafie tego wytlumaczyc. Wiesz, moj tata ma juz swoje lata i boje sie ze nie bedzie mnie przy nich kiedy beda odchodzic. Mimo ze z tata jestesmy tak rozni to bardzo za nim zatesknilam, to przez te frytki. Tesknie z jego glosem, za widokiem, nie wiem juz jak wyglada, pamietam jak wygladal kiedy zegnal mnie na krakowskim lotnisku, kiedy patrzyl z wiara ze wroce. Mama mowi ze schudl, a teraz choruje na grype. Wiem to tylko grypa, ale w tym wieku to ... to. Chyba nikogo i nigdy w zyciu tak nie zranilam jak wlasnych rodzicow, wyjezdzajac tak daleko. Kiedy po raz pierwszy dzieci opuszczaja rodzinne strony dla rodzicow jest to trudne do przezycia, i tak bylo i z moimi, ale mama nauczyla sie juz z tym zyc, przyzwyczaila sie ze wciaz odchodze dalej i dalej, w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, ale tata nigdy tego nie zaakceptowal, nigdy nie przestal cierpiec, zwlaszcza gdy jest tak dumny ze swojego dziecka, i chcialby by bylo blisko.
- Daj spokuj, jeszcze maja czas by sie pozegnac, i to duzo czasu.
Tak, ktos powie ¨Ja tez zyje a obczyznie, takiego dokonalas wyboru¨, owszem zgadzam sie, ale ta odleglosc jest tak gigantyczna ze nie mozliwe jest odwiedzac rodzine raz w miesiacu. A tym bardziej teraz kiedy jest ON w moim zyciu. I tak lzy plynely, a ja zasypialam w jego objecich-

W Buenos Aires przezylam juz slub znajomych, smierc znajomego, a teraz w ostatnich dniach bylam swiadkiem narodzin. Ten rok byl obfitujacy w wydarzenia, i juz dwa dni dziela mnie od chwili by podkreslic gruba czerwona linia spedzony w Moim Buenos rok, i bede sobie zyczyc kolejnego, lepszego, z nowymi postanowieniami. Kiedy tak siedzialam w szpitalu i patrzylam na slicznego niemowlaka znow pomyslalam o Nas, i o tym jak Niko bedzie ktoregos dnia z duma nosil na rekach swojego potomka, jak bedzie bobas nikl w jego objecich.
I tak przypomniala mi sie wesola anegnota z mojego zycia w Moim Buenos. Ktorejs pieknej sboty, jak to zwykle bywa w naszym domowym grafiku, przystapilam do sprzatania mieszkania.
- Niko, wiesz Ci Argentynczycy to naprawde...Boludos.
- Dlaczego?
- Jak mozna umiescic kontakt nad drzwiami? Ja mam trudnosci w pieciu kabla od odkurzacza mimo ze jestem w miare wysoka, a co dopiero Argentynki, czy Oni wszystko musza inaczej funkcjonowac niz reszta swiata?
Niko, popatrzyl na mnie z litoscia i nie wiedzial co odpowiedziec.
- Wiesz, a moze to Blond Polki sa Boludas?
- Dlaczego?
- Pomysl, do czego moze sluzyc kontakt prawie pod sufitem, bo chyba nie do wtykania kabla od odkurzacza?
- No chyba nikt czajnika elektrycznego na wode tam nie wpina?
Niko, nie mial sil zalamc rak, patrzyl i nie wierzyl ze mozna byc tak...wiadomo co.
- Marta, a moze ktoregos dnia zdecdujesz sie dokupic klimatyzacje?
No tak, o tym nie pomyslalam, ale mimo to od tego czasu by nie zapomniec tej historii wtykam wtyczke od odkurzacza w ten kontakt, i smialo odkurzam mieszkanie, az blyszczy. A moze kiedys wode na herbate w ten sposob ugotuje. Kto wie, kto mnie zna to wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz