wtorek, 21 grudnia 2010

Dzień dwieście osiemndziesiąty, 21 grudzień 2010. Boże Narodzenie

"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"


Pierwsze Boże Narodzenie w Moim Buenos Aires.Bez śniegu w upale, bez karpia na stole, bez barszczu z uszkami i opłatka. Nie myślę o świętach, nie czuję ich tutaj, nie jestem podekscytowana, ale może dlatego że bardziej ten czas przypomina letnie wakacje a nie koniec roku. Za dwa miesiące minie rok jak zaczęłam zapuszczać korzenie i przeżyłam tutaj już wszystkie pory roku. Choinka stoi przystrojona, w głowie kłębią się przepisy na polskie dania Wigilijne. Będzie to moja pierwsza argentyńsko-polska Wigilia. Opłatek pachnie świętami tylko sianka pod obrusem brakuje. Na stół podobno indyk ma wjechać, "impreza" zaczyna się zazwyczaj o 21:30 a 22:00 a kończy koło 4/5 nad ranem. Pasterka o 18:00, ja wybieram się zwyczajowo podrzeć mordę przy kolędach do polskiego kościoła.
Argentyńczycy chyba tęsknią za śniegiem, gdyż we wszystkich marketach są typowo amerykańskie (USA) "szopki" z Mikołajem, kolejka dzieciaków do zdjęcia ze świętym Grubasem z czerwonym nosem, i zamiast śniegu wata. Teraz wiem czemu w żadnej aptece waty dostać nie mogłam.
- Jaki prezent chcesz na święta?
- żadnego, wolę to wykorzystać w ciągu roku.
- Może bielizna?
- Czerwona??
- Kolejna czerwona? Może czarna? Potrzebujesz do sukienki.

- Jaki rozmiar podać - pyta sprzedawczyni
- 85 CH1 - jednym tchem wypowiada Niki
- Skąd wiesz?? Nawet ja nie pamiętam mojej rozmiarówki.
- Po prostu Cię kocham dlatego wiem.

Czas świąteczny to nie tylko zakupy, ale także rozczarowań, zresztą czym ja się przejmuję, znowu tylko metrem.
- Niki wiesz, że te schody nigdy nie działają, a jak działają jedne to drugie nie i tak w koło macieju.
- Bombon, to oszczędność prądu.
- A systematyczne przerwy w funkcjonowaniu metra to też oszczędność prądu?
- Nie, to zwyczajowy "zapał" do pracy.

I czym ja się przejmuję, przecież mi nigdzie się nie spieszy.

1 komentarz: